By British Council Polska

29 Lis 2021 - 12:04

Co przychodzi Ci do głowy jako pierwsze, gdy myślisz o brytyjskiej kulturze? Najprawdopodobniej zestaw stereotypów, które bywają dosyć zróżnicowane. Z jednej strony mamy Jamesa Bonda z jego drogimi garniturami i martini oraz elegancko ubranych celebrytów na kortach Wimbledonu. Z drugiej strony w brytyjskiej popkulturze roi się od ekscentrycznych dziwaków, takich jak Jaś Fasola. Wielka Brytania to wielonarodowe, wieloetniczne państwo, które jest nie tylko różnorodne, lecz także pełne kontrastów. A jednak mimo tych wszystkich różnic trudno znaleźć Brytyjczyka, który odmówiłby filiżanki herbaty podanej ze smacznym czekoladowym ciasteczkiem.

W tym wpisie chciałbym omówić kilka najbardziej charakterystycznych zwyczajów i nawyków Brytyjczyków. Czuję się w obowiązku zaznaczyć, że sam pochodzę z południowej Irlandii, więc nie jestem de facto Brytyjczykiem, a Irlandczycy i Brytyjczycy – choć mają wiele podobnych cech – potrafią się też bardzo różnić. Mieszkałem jednak w Wielkiej Brytanii, a w pracy w British Council w Barcelonie spędzam całe dnie w otoczeniu znakomitych brytyjskich kolegów i koleżanek. Aby uzyskać bardziej obiektywny punkt widzenia (i uniknąć ewentualnych kontrowersji) przeprowadziłem wśród swoich brytyjskich znajomych i przyjaciół szeroko zakrojone konsultacje. Przepytałem wszystkich, jakie zwyczaje uważają za typowo brytyjskie i co o nich sądzą. Ich odpowiedzi mogą Cię zaskoczyć.

1. Niezręczne przywitania

Moja pierwsza konsultantka – Tamsin z Leicester – zasugerowała, że ponieważ w Wielkiej Brytanii powitania nie podlegają żadnym zasadom, ich najbardziej istotną cechą jest przepełniające wszystkich skrępowanie. W Hiszpanii normy społeczne mówiące o tym, z kim wypada się witać dwoma pocałunkami w policzek, a kto powinien zostać powitany uściskiem dłoni, są dosyć jasne. Za to w Wielkiej Brytanii podczas przywitań ma się do dyspozycji bardzo szeroką gamę możliwości – od formalnego podania sobie rąk, przez uściski lub skinienie głową, po proste „hello”. Taki nadmiar opcji do wyboru i brak precyzyjnych reguł sprzyjają popełnianiu różnych faux pas i powstawaniu dziwnych sytuacji, w których jedna osoba jest już gotowa się ściskać, a druga wolałaby pozostać przy pełnym rezerwy skinieniu głową. W rezultacie wszyscy są zażenowani i tak powstaje typowa brytyjska, pełna skrępowania interakcja społeczna! Postaraj się zminimalizować skalę potencjalnego zażenowania i uzbrój się w kilka wyrażeń przydatnych przy powitaniach.

2. Herbata (i oczywiście ciasteczka)

To nie jest tylko stereotyp. Prawie wszystkie osoby, które pytałem o to, co wydaje im się najbardziej tradycyjnym brytyjskim zwyczajem, bez zastanowienia wskazywały na picie herbaty (dosłownie wspominały o „nice cuppa”, czyli o filiżance dobrej herbaty). Słowo „cuppa” [ˈkʌpə/] jest bardzo często używane jako skrótowe określenie standardowej filiżanki herbaty [cup of tea], ponieważ w normalnej, płynnej wymowie „cup of tea” zmienia się właśnie w „cuppa tea”. Rzeczywiście zwykła filiżanka herbaty stanowi podstawę wielu brytyjskich interakcji społecznych. Większość osób pije herbatę do śniadania, podczas przerw w pracy, przed snem, przy okazji wizyt sąsiedzkich, podczas zebrań, przy obmyślaniu rozwiązania jakiegoś problemu… Herbata jest po prostu dobra na wszystko. Nie można też pominąć szlachetnej brytyjskiej tradycji, znanej jako dunking, która polega na tym, że zanim zje się słodkie ciasteczko, które podano z herbatą, trzeba je najpierw w tym napoju zamoczyć. W Wielkiej Brytanii do kwestii herbaty podchodzi się bardzo poważnie, a to, jakiej marki ciastka smakują najlepiej po zanurzeniu w gorącym napoju, jest tematem publicznych dyskusji. 

3. Przesiadywanie w pubie

Podobnie jak wielu innych konsultantów Simon z Essex oświadczył, że dla niego najważniejszą brytyjską tradycją jest chodzenie do pubu. Wielu Brytyjczyków ma swój lokalny pub (zwany po prostu local). Odwiedzają go najczęściej i znają z nim zarówno personel, jak i innych klientów. Pamiętam, że gdy pracowałem w biurze w Londynie, nasz zespół liczący pięćdziesiąt osób miał zwyczaj chodzić wspólnie do pubu w każdy piątek po pracy (czasami także w czwartek!). W tej miłości do pubów nie chodzi tylko o picie alkoholu. Taka wyprawa może oznaczać też granie w rzutki, oglądanie sportu w telewizji, delektowanie się typowym jedzeniem (pub grub), a nawet udział w  quizach. 

4. Płacenie kolejkami

Kilkoro z moich konsultantów zasugerowało też, że podczas zwiedzania brytyjskich pubów należy pamiętać o innej brytyjskiej tradycji, jaką jest kupowanie napojów i alkoholu kolejkami. Oznacza to, że w brytyjskich pubach najczęściej zamawia się (i płaci) za cała grupę. Każdy płaci za jedną kolejkę, aż koło się zamyka i wraca od pierwszej osoby. Za Twoje piwo też ktoś z pewnością zapłaci. Bądź jednak ostrożny. Jeśli masz słabszą głowę niż znajomi, a do pubu wychodzicie dużą grupą, możesz od tych wszystkich kolejek dostać ogromnego kaca! Nie zapominaj, że gdy masz już dość, możesz zawsze pójść do domu. Osoby, które są Ci winne kolejkę, będą o tym pamiętać podczas następnej wizyty w pubie (przynajmniej zazwyczaj). 

5. Nadużywanie „sorry”

Kolejnym zwyczajem, który wielu moich konsultantów uznało za typowy dla mieszkańców Wysp, jest zbyt częste przepraszanie. Jane z Londynu zauważyła, że w każdej sytuacji, w której coś idzie nie tak, większość Brytyjczyków automatycznie reaguje słowami „sorry” – niezależnie, czy problem powstał z ich winy czy nie. Jane powiedziała, że gdy ktoś na przykład wpadnie na nią w drzwiach do wagonu metra, z którego ona właśnie wysiada, jej instynktowną reakcją będzie zawołanie za nim „Oooh, sorry!”, chociaż sama nie zrobiła przecież nic złego. Ten odruch może prowadzić do powstawania bardzo dziwnych sytuacji. Ludzie potrafią się mijać na biurowych korytarzach i jednocześnie półszeptem przepraszać się nawzajem za ścisk, nawet jeśli dla wszystkich wystarcza miejsca i nikt na nikogo nie wpada. Sam widziałem też kiedyś, jak moja była londyńska współlokatorka automatycznie przeprosiła psa, który wszedł jej pod nogi.

6. Rozpoznawanie akcentów

Wielu moich brytyjskich znajomych wskazało też, że kolejnym zwyczajem typowym dla Brytyjczyków jest rozważanie, kto ma jaki akcent i z której części kraju pochodzi. Oczywiście ta tendencja występuje w praktycznie każdym kraju, ale w Wielkiej Brytanii występują naprawdę różnorodne i wyraźne akcenty regionalne. Gdy dwóch londyńczyków spotyka się po raz pierwszy, wystarczy im krótka chwila, żeby określić, z których części miasta pochodzą. Zjawisko to nie ogranicza się do dużych metropolii. Wiele obszarów wiejskich też ma własne, niepowtarzalne akcenty. Skutkuje to tym, że Brytyjczycy często wykorzystują rozmowy o akcentach do przełamywania lodów podczas spotkań towarzyskich, na przykład:

„Jeff: So, would I be right in guessing that you’re from Cornwall, Harold?
Harold: Oh, close enough. I’m actually from Devon”.
[„Jeff: Harold, czy mam rację, że jesteś z Kornwalii?
Harold: Byłeś blisko, jestem z Devon”].

7. Rozpoznawanie klas społecznych

Gdy pytałem Brytyjczyków o ich bardziej nietypowe zwyczaje, kilka razy słyszałem o brytyjskiej obsesji na punkcie klas społecznych. Tu również ważną rolę odgrywa akcent. Na przykład bardzo łatwo jest rozpoznać osoby, które uczyły się w „public schools”. Ta nazwa jest myląca, ponieważ nie są to szkoły publiczne, ale drogie szkoły prywatne. Wielokrotnie zdarzało mi się słyszeć w rozmowach z Brytyjczykami historie o tym, jak to na przykład ich „dziadkowie należeli jeszcze do klasy robotniczej, ale udało im się zaoszczędzić pieniądze i posłać jedno z dzieci do public school, żeby podłapało tam odpowiedni akcent i zostało prawnikiem”. Przynależność do określonej klasy społecznej jest oceniana najczęściej właśnie na podstawie akcentu lub koneksji rodzinnych, a nie zawartości konta bankowego. Brytyjczycy zwykle rozmawiają o klasach społecznych w dość otwarty sposób. Powszechne są nawet opinie, że wybór supermarketu, gazety lub rodzaju hobby jest często dyktowany przez klasę, do której się należy. Zgadywanie, kto należy do której klasy, jest jednym z ulubionych zajęć Brytyjczyków, nawet jeśli czasami cała dyskusja toczy się wyłącznie w głowie obserwatorów.

8. Opalanie się zawsze i wszędzie

Sandra z Londynu wskazała na kolejny zwyczaj typowy dla Brytyjczyków – tendencję do opalania się gdzie się da i kiedy tylko się da, nawet jeśli niebo jest nadal częściowo zachmurzone. Może to oznaka biologicznej konieczności, ponieważ takie zachowanie bywa typowe dla wszystkich osób mieszkających w krajach, w których upał nie zdarza się codziennie. Gdy temperatura w Wielkiej Brytanii przekracza osiemnaście stopni, a niebo jest bezchmurne, Brytyjczycy zaczynają masowo popadać w szał. Kto żyw, ten rozpina koszulę, podwija nogawki i zarządza przerwy na wygrzewanie się na słońcu na każdej możliwej powierzchni – w parkach, na placach, przystankach autobusowych i w każdym innym miejscu pozbawionym dachu. Ale czy można winić ten naród za wykorzystywanie każdego promienia słońca, dostępnego w Wielkiej Brytanii w bardzo skąpych ilościach? Taki odruch robi się jednak trochę mniej bezpieczny, gdy Brytyjczycy wyruszają w świat i w bardziej gorących klimatach smażą się nie na elegancki brąz, ale od razu na ostrą czerwień!

Na koniec chciałbym jeszcze raz podziękować swoim brytyjskim znajomym oraz kolegom i koleżankom z pracy za to, że podzielili się ze mną wiedzą na temat najbardziej reprezentatywnych zwyczajów swojego kraju. Oczywiście istnieje o wiele więcej nawyków i zachowań, które można by dodać do powyższej listy. Masz jakieś sugestie? 

 

Autor: Colm Boyd